Po pięciu kwartałach spadku trzeci kwartał 2009 roku w końcu przyniósł dodatnią dynamikę PKB strefy euro. Głównymi motorami wzrostu pozostają napędzane publicznymi pieniędzmi dwie największe gospodarki Eurolandu, czyli Niemcy i Francja. Tak więc w Europie podobnie jak w USA wzrost mamy na kredyt, za który już niedługo przyjdzie płacić rachunki.
Opublikowane dziś dane Eurostatu rozczarowały większość ekonomistów. PKB Eurolandu był o pół procent wyższy niż kwartał wcześniej, ale spodziewano się wzrostu o 0,6%. Podobnie było w przypadku danych z Niemiec, Francji i Włoch – wszystkie kwartalne odczyty były dodatnie, ale zarazem niższe od rynkowego konsensusu. Dwie największe gospodarki strefy euro odnotowały właśnie drugi z rzędu kwartał wzrostu, co formalnie oznacza rozpoczęcie okresu prosperity. Dwa kwartały wzrostu za sobą mają też Czechy, Słowacja i Portugalia oraz oczywiście Polska. Co jednak nie zmienia faktu, że w ujęciu rocznym Europa wciąż notuje spadki. Dynamika PKB dla całego Eurolandu sięgnęła -4,1% r/r (wobec blisko –5% w pierwszej połowie roku), dla Niemiec –4,8% (-6,7% w Q1), Francji –2,4% i Włoch –4,6%. Są to więc wyniki mocno recesyjne, a w następnych kwartałach będą się poprawiać głównie za sprawą efektu niskiej bazy porównawczej.
Wśród państw Unii Europejskiej, które do tej pory opublikowały dane o PKB, wciąż fatalnie przedstawia się sytuacja krajów bałtyckich. W trzecim kwartale gospodarka Estonii skurczyła się 15,3%, a Litwy o 14,3% (ale w ujęciu kwartalnym odnotowano wzrost aż o 6%). Recesja nie opuszcza też Hiszpanii – trzecia gospodarka Eurolandu kurczyła się w tempie 0,3% kw/kw i 4% r/r. Jeszcze gorzej prezentują się Węgry ze spadkiem PKB o 1,8% kw/kw i 8% r/r, a także Bułgaria (-5,8% r/r) i Rumunia (-7,1%).
Dane Eurostatu pozwalają pogrupować kraje UE w cztery kategorie. W pierwszej znalazły się relatywnie silne (przynajmniej krótkoterminowo) gospodarki, takie jak Polska, Grecja, Portugalia czy Austria. W drugiej mamy bogate państwa, których rządy stać na bardzo ekspansywną politykę fiskalną, pozwalająca na złagodzenie skutków recesji. Tu moglibyśmy zaliczyć przede wszystkim Niemcy i Francję. I w końcu są też takie kraje jak Irlandia, Hiszpania czy Wielka Brytania, gdzie uzależnienie wzrostu od boomu kredytowo-budowlanego wywołało silne i przeciągające się załamanie gospodarcze. Słabo radzą sobie też relatywnie małe i uzależnione od eksportu gospodarki Danii, Szwecji czy Węgier, którym dodatkowo zaszkodziła fatalna polityka gospodarcza kolejnych rządów.
Czytając dane Eurostatu należy też pamiętać, że wzrost gospodarczy w takich państwach jak Niemcy czy Francja odbywa się na kredyt zaciągnięty przez rządy na koszt wszystkich podatników (także tych jeszcze nienarodzonych). Same tylko Niemcy na „walkę z recesją” wydały 85 mld euro, dopłacając swoim obywatelom do zakupu nowych aut i finansując hojne zasiłki dla pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin. Chociażby z tego powodu do opinii głoszących „ożywienie gospodarcze” należy podchodzić z dużym dystansem. Zwłaszcza że dla większości ludzi podstawowym problemem są trudności ze znalezieniem pracy i malejące dochody. Obecnie stopa bezrobocia w strefie euro sięga 9,7% i jest najwyższa od dekady. A zdaniem urzędników z Komisji Europejskiej w 2011 roku wskaźnik ten wzrośnie do 10,9%. W ten sposób przez następne kilkanaście miesięcy ekonomiści mogą się cieszyć z poprawy danych makro, ale większość ludzi zapewne nie odczuje poprawy sytuacji gospodarczej.
Krzysztof Kolany
Analityk Bankier.pl
Komentarz Głównego Ekonomisty Bankier.pl, dr. Bogusława Półtoraka:
Strefa Euro idzie gospodarczo w ślady Stanów Zjednoczonych. Widoczne jest stabilizowanie się aktywności gospodarczej na relatywnie niskim poziomie. Gorzej już chyba nie może być, ale otwartą kwestią jest, co stanie się po wygaśnięciu działań stymulacyjnych rządów. Przedsiębiorcy i konsumenci raczej nadal nie są przekonani o dobrych perspektywach na przyszłość. To może przekreślić pro-wzrostowe tendencje odradzającej się gospodarki Eurolandu. Globalnie jest to kolejny argument za coraz bardziej realną wizją scenariusza „L”.
Więcej informacji:
Krzysztof Kolany
Analityk Bankier.pl
[email protected],
ul. Kościuszki 29, 50-011 Wrocław
Tel: (71) 372 30 52 wew. 44